Ukraińskie porty naddunajskie znalazły się w trudnej sytuacji ze względu na spadek wolumenu ładunków eksportowych. Jeżeli wolumen eksportu z Odessy nie ulegnie poprawie, przedsiębiorcy mogą zmienić trasy i zacząć korzystać z portów UE. O tej niepokojącej sytuacji opowiedział Dmytro Moskalenko, dyrektor generalny ukraińskiej żeglugi na Dunaju PJSC.

„Dunaj jest na skraju kryzysu. Potrzebuje strategicznego, systemowego planu, skupionego na realnych potrzebach rynku, a nie na drobnych usprawnieniach, które nie rozwiązują problemów globalnych” – podkreślił Moskalenko, podkreślając, że porty rzeczne nie mogą być konkurencyjne w obecnych warunkach.

Jego zdaniem konieczne jest opracowanie tzw. „planu ratunkowego Dunaju”, który zakładałby utworzenie konkurencyjnego łańcucha logistycznego. Takie podejście powinno łączyć różne ogniwa transportu, w tym kolej, magazyny, stacje przeładunkowe i flotę. Brak kompleksowego systemu logistycznego ogranicza rozwój portów naddunajskich i ich potencjał w zakresie ogólnoukraińskiego eksportu.

W 2022 roku przez porty naddunajskie przewieziono rekordową ilość 3,2 mln ton ładunków miesięcznie, co pokazało znaczenie tego kierunku w warunkach ograniczonego dostępu do portów morskich. Jednak Moskalenko zauważył, że dziś nie ma mowy o takich zapisach. Priorytetem jest zachowanie przynajmniej minimalnych wolumenów, które pozwolą na wsparcie pracy klastra naddunajskiego na stabilnym poziomie. Według szefa UDP minimum to wynosi 150 tys. ton miesięcznie.

„Wolumen ten może wydawać się nieistotny z punktu widzenia ukraińskiego eksportu, ale tak naprawdę można go przekierować do Dunaju, utrzymując port w pracy i zapobiegając utracie kluczowej infrastruktury” – dodał Moskalenko.

Wcześniej PJSC „Ukraińska Żegluga Dunajska” zaproponowała rządowi wprowadzenie jednakowych warunków dla portów w Odessie i na Dunaju. Zaproponowali między innymi obniżenie kosztów transportu kolejowego do Ismaila i Reni o 30%, co mogłoby znacząco pobudzić wykorzystanie portów naddunajskich do operacji eksportowych.